niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 2

            Stoję przed szafą i bezmyślnie wpatruję się w zawartość. Co mam na siebie założyć? Nie wiem nawet dokąd mamy iść, co będziemy robić. Decyduje się na błękitną zwiewną sukienkę i idę do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wysuszyłam włosy, układając je w delikatne fale. Gdy zaczęłam malować rzęsy do łazienki ktoś puka. Mama. Nie odpowiedziałam jej, ale mimo to postanowiła wejść do środka.
-Wybierasz się gdzieś?- w jej głosie słychać troskę. Wyczuwam z jej tonu, że nie chce się ze mną dalej kłócić i czuje się winna, wie, że zrobiła coś czego sobie nie życzyłam. Ja też nie chcę się z nią kłócić, ale jestem twarda i odpowiadam jej bez dłuższego namysłu.
-Tak.- zauważyłam w odbiciu lusterka, że spuściła wzrok na swoje splecione dłonie. Nie o tym chce rozmawiać.
-Meg, ja..
-Nie powinnaś tego robić, to moje życie. Przecież wiesz, że nie zrobiłam tego bez przyczyny.- odwróciłam się w jej stronę i po chwili spojrzała na mnie czując na sobie mój wzrok.
-Strasznie brakuje mi twojego Ojca. Nie chcę, żebyś przechodziła przechodziła przez to, co ja. Musisz się zastanowić.
-Znasz już moje zdanie. Ja nie żałuję. Nie on był mi pisany. Przecież już o tym rozmawiałyśmy. Proszę Cię. Skończmy już ten temat. Nie próbuj mnie uszczęśliwiać na siłę, bo to się nie uda.- wróciłam do malowania rzęs zanim wyschnie mi tusz, który nałożyłam już na górę. Wyszłam z łazienki, zostawiając tam mamę i wyszłam do swojego pokoju. Zdaję sobie sprawę, że zachowuję się wobec mamy karygodnie, ale przesadziła. Byłam na nią taka zła. Obiecałam sobie, że ten wieczór będzie miły, i nic mi tego nie zepsuję. Podeszłam do komody i wyciągnęłam z kosmetyczki błyszczyk.
-Baw się dobrze- mama stanęła w drzwiach i z wymuszonym uśmiechem na twarzy wyszła z mojego pokoju. Założyłam na nogi czarne sandałki i byłam już gotowa. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam Justina. Ależ on jest punktualny. Złapałam za torebkę i szybko zbiegłam na dół.
-Wychodzę!- krzyknęłam i nie czekając na odpowiedź wyszłam na zewnątrz. Justin właśnie zamykał za sobą furtkę. Gdy mnie ujrzał przywitał mnie szerokim uśmiechem, na co ja odpowiedziałam mu tym samym. Był ubrany w jasne jeansy i czerwoną koszulę w kratkę z nie zapiętymi dwoma górnymi guzikami, co powodowało, że wyglądał na jeszcze bardziej przystojniejszego.
-Hej piękna- poczułam, że moje policzki zalewa róż.
-Hej. Co będziemy robić?
-A na co masz ochotę?- machnął ręką, co miało znaczyć, że to co będziemy robić zależy ode mnie. Nie wiedziałam gdzie moglibyśmy iść, bo jeszcze za bardzo nie znałam tego miejsca, oprócz parku i sklepu.
-Nie znam za wiele miejsc- powiedziałam szczerze, a Justin uśmiechnął się jakby tego właśnie się domyślał. Zauważalne było, że był w jakimś stopniu pewny siebie.
-W takim razie.- otworzył furtkę i gestem pokazał, że mam pierwszeństwo. Szliśmy gdzieś przed siebie, więc pewnie planował zaprowadzić mnie w jakieś miejsce. Popatrzył na mnie a ja znowu puściłam buraka. W głębi duszy błagałam, żeby to on zaczął jakiś temat.
-Więc, skąd się tu wzięłaś?- jakby czytał mi w myślach. Na jego twarzy cały czas gościł uśmiech, miał dzisiaj chyba dobry humor.
-Przeprowadziłam się tutaj z mamą.
-Zostajecie tu na stałe?
-Raczej tak. A Ty tutaj mieszkasz?
-Od trzech lat. Z Tatą. Mama mieszka w Atlancie. - jego rodzice też się rozwiedli? Nie zamierzałam pytać, bo przecież sama tego nie powiedziałam wprost.
-Mieszkacie tylko we dwie?
-Tak. Nie mam rodzeństwa. To znaczy, to skomplikowane...- język zaczął mi się plątać i Justin zauważył moje zmieszanie. Całe szczęście nie próbował dowiadywać się o co mi w ogóle chodzi. Byłam mu za to wdzięczna.
-Ja mam dwoje. Siostrę i brata. Ale to dzieci drugiej żony taty.
-Ile mają lat?
- 6 i 4 - uśmiechnął się szerzej a ja za bardzo nie wiedziałam z jakiego to powodu.- A Ty? - Co ja? Przecież mówiłam, że w sumie nie mam rodzeństwa. Ale po chwili już wiedziałam.
-17. Ale to tylko kwestia czasu- ja także szerzej się uśmiechnęłam. Ja w sumie także nie wiedziałam ile on ma lat, ale nie miałam odwagi zapytać, chodź nie wiem czemu. Tym razem mi w tym nie pomógł, zmieniając całkowicie temat.
-Czym się interesujesz?-
-Hm. Lubię koszykówkę. I książki.
-Grasz? Ja też. I ćwiczę.- Uśmiechnął się jakby to było oczywiste, że widać po nim, że ćwiczy. Ale to było przecież oczywiste. Miał niezłe mięśnie, widzialne idealnie nawet przez luźną koszulę, którą miał na sobie. Miałam już okazję zobaczyć jego mięśnie dziś rano w parku. Robił wrażenie.
-Coś jeszcze?- próbowałam nie dać po sobie poznać, że mnie to interesuje, ale mój uśmiech mnie zdradził. Justin odpowiedział uśmiechem i wskazał gestem ręki abym weszła do pomieszczenia obok chodnika.
-Może kiedyś Ci powiem-Co on taki tajemniczy nagle?.. Przepuścił mnie przodem i zaraz wszedł za mną do środka. Weszliśmy do jakiejś przytulnej restauracji. Kilka stolików było już zajętych a w powietrzu cicho unosiła się jakaś klasyczna muzyka. Wskazał stolik ręką i po raz kolejny pozwolił abym to ja poszła przodem.
-Na co masz ochotę?- zapytał gdy już usiedliśmy przy dwuosobowym stoliku. Ja na przeciwko niego. Po chwili przyszedł kelner by złożyć nasze zamówienie. Ja zamówiłam wodę i sałatkę a Justin makaron z serem.
-Widać, że za dużo to ty nie jesz- uśmiechnął się do mnie i zaczął konsumować swój posiłek. Zrobiłam chyba głupią minę bo uśmiech Justina się poszerzył. Ale po raz kolejny postanowił zmienić temat ratując mnie przy tym.
-To gdzie będziesz chodzić do szkoły?
-Witley sql, trzecia klasa. A Ty?
-Do piątej.- znowu szeroko się uśmiecha. Czy wiadomość, że będziemy chodzić do jednej szkoły go cieszy?
-Więc masz 20 lat - uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że jemu też o to chodzi.
-Na to wygląda. I szczerze, nie mogę się doczekać, aż wyjdę z tej budy.
-Jest aż tak źle?
-Sama się przekonasz. Ludzie są mocno walnięci- musi mieć na prawdę dobry humor, że tak cały czas się szczerzy. Fajnie nam się gada. Co prawda nie są to szczególnie interesujące tematy, ale jak na początek znajomości wystarczające. Sałatka wyjątkowo mi smakuje. Justinowi swoje danie chyba też. Rozmowa coraz bardziej się klei. Dowiedziałam się, że Justin jest kapitanem drużyny koszykarskiej w szkole, chodzi na siłownie, przyjaźni się z Leonem i Molly. Obiecał mi ich przedstawić. Dowiedzieliśmy się swoich ulubionych filmach, aktorach i kolorach. Cały czas dużo się przy tym śmiejąc.
-A coś romantycznego?- hmm, coś co uważam za romantyczne. Jest kilka takich rzeczy.
-Uwielbiam oglądać gwiazdy nocą. Niebo jest w tedy niesamowite. Mam wtedy czas pomyśleć o życiu. A Ty?
-Nie wiem, czy jestem romantyczny.
-Na pewno potrafisz taki być.
-Chyba czas się już zbierać. - to już kolejne pytanie, lub stwierdzenie, na które nie uzyskałam odpowiedzi.
-Zrobiło się późno- przytaknęłam odsuwając się razem z krzesłem i wstając od stołu. Justin zawołał kelnera gestem ręki i zapłacił rachunek. Negocjowałam się, ale jego zdaniem, to nie wchodzi w grę, żeby to dziewczyna płaciła za kolacje. Wiedziałam, ze nie mam na co liczyć, wiec zgodziłam się.
-Było naprawdę fajnie- odparłam gdy byliśmy już na zewnątrz.
-Nadal jest- zauważyłam, że jego uśmiech jest zaraźliwy. Rzeczywiście, nadal taki jest.
-Masz dziewczynę?- nie wiem skąd to pytanie nagle się pojawiło w mojej głowie i dlaczego postanowiłam wypowiedzieć je na głos, ale chciałam znać odpowiedź.
-Nie. Od jakiegoś czasu poświęcam się sporcie. Miłość chyba nie jest dla mnie- spojrzałam na niego pytająco, a on postanowił sprostować dla mnie swoją odpowiedź.
-Była nie dawno taka jedna, ale okazało się, że nie jest odpowiednia dla mnie. Ona chyba nadal coś do mnie ma, ale mi nie odpowiadał jej styl bycia. I życia. Nie chciała tego czego ja chciałem. Oczekiwała czegoś całkiem innego. To nie tak, że wcale tego nie chciałem..- urwał na chwilę, aby upewnić się chyba czy rozumiem o co mu teraz chodzi. Ale domyślałam się, że chodzi mu o sex. I chyba miałam racje. - Ale ona nie była wierna. Jakbym był tylko po to, żeby jej było dobrze. - Czułam się dziwnie słuchając tego. Justin ponownie się uśmiechnął chyba zdając sobie z tego sprawę. - Dlatego zakończyłem to, i postanowiłem dać sobie spokój z laskami. Wszystkie są takie same. Chodź mam nadzieję, że ty nie.- spojrzał na mnie nie pewnie. Czy on oczekiwał odpowiedzi?
-Chcesz o tym rozmawiać?- chyba zrobiło się trochę dziwnie.
-Nie, jasne, że nie. Po prostu wydajesz się być fajna. Jak byś miała swój świat. No i jesteś ładna- no i znowu poczułam, że robię się czerwona. W tak krótkim czasie już tyle razy mnie zawstydzał. Nie wiedziałam co mam mu na to odpowiedzieć. On tez był przystojny. Nawet mega przystojny, ale nie musi tego powiedzieć. Jest za pewny siebie. Po prostu się uśmiechnęłam.
-A Ty masz chłopaka? - o nie.. z jednej strony po raz kolejny zmienia temat na moją korzyść, ale czy ja chce teraz o tym rozmawiać?
-Już nie.
-Już?- dlaczego teraz nie odpuszcza i tak bardzo chce to wiedzieć!
-Jakiś czas temu z nim zerwałam.
-Musiał Ci chyba nieźle zajść za skórę, drań. Nie wie co stracił.
-A Ty wiesz?- wkurzało mnie, ze ciągnął ten temat. Czy on na prawdę nie widział, że ta rozmowa mnie męczy?
-Nie.- zmieszał się trochę. Nie spodziewał się mojej reakcji. Po chwili jednak postanowiłam się uśmiechnąć po raz setny dzisiaj, żeby z powrotem rozluźnić atmosferę. Droga powrotna minęła zaskakująco szybko, gdy zdałam sobie sprawę, że stoimy pod moim domem.
-Dziękuję Ci za dzisiejszy wieczór. Było na prawdę miło.- tak na prawdę nie chciałam się z nim już żegnać. Mogłabym dalej z nim gadać.
-Może miałabyś ochotę jutro też się spotkać?- Taaaaak!!!
-Cóż. Przychodzi do nas dobra znajoma mamy. Prosiła mnie, żebym była przy tym spotkaniu.  - kurczę, dopiero teraz mi się przypomniało, że jutro ma przyjść do nas pani Katy z córką. Justin chyba zrobił się nagle trochę mniej wesoły.
-To może zabiorę Cię w poniedziałek do szkoły. Tego chyba mi nie odmówisz- Na tę propozycje znów się uśmiechnął, jakby zadowolony ze swojego pomysłu. Bo ja byłam zadowolona.
-Czemu nie. To do zobaczenia- już miałam iść do domu, ale Justin zatrzymał mnie, łapiąc mnie za nadgarstek.
-Mógłbym jeszcze o coś Cię prosić?
-Tak?
-Mógłbym prosić Cię o twój numer telefonu?

   
  Leżałam już w łóżku, a z mojej głowy nie mogła wydostać się myśl o Justinie. Wydaje się, jakby miał jakiś sekret przed całym światem. Nikt nie wie co to takiego jest. Jestem pewna, że potrafi być romantyczny, jeśli tego chce, i jest szczery. Jest też trochę pewny siebie. W niektórych momentach aż za bardzo. Ale ta cała mieszanka w jednym ciele jest fajna. Do tego jest cholernie przystojny. Nagle z zamyśleń wyrywa mnie dźwięk smsa.
Dziękuję za wspaniały wieczór. Dobranoc. Justin xx.
Z zachwytu aż usiadłam. Miałam nadzieje, że napiszę. Wystukałam szybko wiadomość i nacisnęłam " wyślij ". Chciałam być trochę obojętna.
Dobranoc.
To był fajny wieczór. Ten koleś na prawdę mi się podoba. Chwilę potem zasnęłam.
      Obudziłam się i od razu złapałam za telefon, żeby zobaczyć czy nie mam może żadnej wiadomości od Justina. Ale nie miałam. I nic w tym dziwnego. Wczorajszy wieczór był za fajny. Nie chciało mi się wstawać z łóżka, ale była już chyba 11:00. Leżałam i w połowie spałam. Myślałam o Justinie. To świetny facet. No i nie ma dziewczyny. A czy ja mu się podobam? Mam nadzieję, że jeszcze mnie nie skreślił. poza tym to przecież on zaproponował spotkanie. Nie może być źle. Słyszałam, że ktoś wszedł do mojego pokoju, ale nie miałam ochoty otwierać oczu. Niestety w pomieszczeniu zrobiło się tak jasno, że byłam do tego zmuszona. Mama poprawiała właśnie zasłony, które przed chwilą odsłoniła.
-Mamo!- nie chciałam, żeby ktoś wyrywał mnie z myśli o aniele.
-Wstawaj. Nie długo przyjdzie Katy.- mama usiadła na brzegu łóżka wpatrując się we mnie.
-No co?- denerwująco się uśmiechała.
-Jak minął Ci wieczór?- Fajnie. Na prawdę fajnie.
-Było ok.
-Nadal jesteś na mnie zła?- jestem, ale już nie tak bardzo jak wczoraj. Obecność Justina pozwalała mi przez większość czasu nie myśleć o moich sprawach. Jakby wyrwał mnie na chwilę z problemów, ale teraz musze do nich wrócić.
-Nigdy więcej tego nie rób.- powiedziałam to całkiem poważnie, a po minie mamy wywnioskowałam, że jej ulżyło.
-Obiecuję. - odpowiedziała z większym uśmiechem i pogłaskała mnie po włosach. Mam tylko ją, więc musi być ok.

-Otworzę!- krzyknęłam do mamy w kuchni, gdy ułożyłam na stole ostatnia szklankę. Złapałam za klamkę i moim oczom ukazały się dwie przyjazne twarze.
-Hej, proszę wejdźcie.- zaprosiłam ich gestem ręki do środka zamykając za nimi drzwi.

      Mama piła z panią Katy kawę w salonie, a my z Lisą siedziałyśmy w moim pokoju. Oby dwie są bardzo miłe i Lisa bardzo podobna do mamy. Lisa jest w moim wieku i będziemy chodziły razem do klasy. Tak świetnie nam się gada. Jeszcze lepiej niż z Justinem. Od razu znalazłyśmy wspólny język. Fajnie gdybyśmy się zaprzyjaźniły. Cały czas nasuwał się nam jakiś temat. Budzie nam się nie zamykały.
-A Ty masz chłopaka?- zauważyłam, ze jest bardzo odważna i szczera. Ale jakoś chciałam jej się wygadać. Chociaż po części, mimo, że wcale jej nie znam. Czułam że mogę się jej zwierzyć. Przecież nie miałam tutaj nikogo. Musiałam jej zaufać.
-Poczekaj.- jej oczy zrobiły się nagle ciekawskie a ja wróciłam po chwili w dwoma łyżeczkami i wiaderkiem waniliowych lodów.  Siadłam na przeciwko niej, a ona chętnie przejęła jedną z łyżeczek.
-Nie, a Ty?- chodź odbiegłam trochę od tematu, Lisa wiedziała o co mi chodzi.
-Nie, ale podoba mi się taki jeden koleś w szkole, pokaże Ci jutro. Ale on nie jest zainteresowany chyba nikim.- Justin? On nie jest nikim zainteresowany, ale nie chciałam o niego pytać. Ona sama dalej tego nie ciągnęła, po za tym przecież chciała mi go pokazać w szkole. Lisa zajęta była pochłanianiem lodów. Na jej widok buzia sama się śmieje.
- Zapoznam Cię z moimi koleżankami. Myślę, że się dogadacie. Ale z żadną nie mam rewelacyjnych kontaktów. Mam nadzieję, że my się zaprzyjaźnimy, polubiłam Cię. To przez te lody.- oby dwie zaczęłyśmy się śmiać. Była na prawdę wyluzowana i śmieszna, taka pozytywna. Dla niej nie istniało nic niemożliwego.
-Robiłaś to już?- przerwała jedzenie i wpatrywała się we mnie swoimi wielkimi, pełnymi ciekawości oczami.
-Ale co?- na prawdę nie wiedziałam o co jej w tym momencie chodzi.
-No wiesz.. Czy robiłaś to już z chłopakiem- ona jest na serio nie przewidywalna! Otworzyłam usta by za chwilę z powrotem je zamknąć. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. No prawdę, ale zszokowała mnie, ze nagle wystrzeliła z takim tematem. Na moje szczęście ktoś zaczął pukać do pokoju.
-Proszę- oby dwie skierowałyśmy wzrok na drzwi.
-Lisa, musimy już iść. Miałyśmy jeszcze dzisiaj zobaczyć się z babcią- Lisa popatrzyła na mnie zrezygnowanie, ale po chwili ożywiła się i zaczęła gestykulować w moją stronę rękoma.
-Daj mi jakiś papier-  podeszłam do biurka i wyciągnęłam jakąś kartkę. Lisa podeszła do mnie i wzięła do ręki długopis, który leżał pomiędzy książkami na biurku.
-Masz, teraz Ty zapisz mi swój- podała mi karteczkę ze swoim numerem telefonu, a na drugim kawałku ja miałam zostawić jej swój.
-To do zobaczenia jutro.
-Pa- zadowolona opuściła mój pokój, a ja bez namysłu podeszłam do okna. Uświadomiłam sobie, że chciałabym w nim zobaczyć Justina. Jedno jest pewne. Mi już kompletnie odbiło. Na jego punkcie.
 
  Leżałam w łóżku i nie mogłam zasnąć. Cały czas przewracałam się z lewej na prawą stronę. Jutro pierwszy dzień nowej szkoły i to pewnie to. Denerwuje się tym. Ale znajomość Justina i Lisy na pewno mi pomoże, będzie lżej. Lisa chodzi do tej samej klasy co ja, więc jest lepiej niż bym tego chciała. Już chciałabym mieć ten dzień za sobą. Tak trudno mi bez Willa. Zazwyczaj gdy nie mogę spać piszemy ze sobą. O wszystkim. Ale teraz to się zmieniło. I nie chce do tego powracać. Nie chcę. Już o nim nie myślę... I automatycznie pojawia się Justin. Te myśli są bardziej chciane i miło na nie reaguje. Nie mogę się doczekać aż go jutro zobaczę. Poczułam nagle wibracje i od razu pomyślałam, że mogłaby to być wiadomość właśnie od niego! Otworzyłam szybko wiadomość nie patrząc nawet na nadawce.
Hej :) Sprawdzam tylko czy numery się zgadzają. Do zobaczenia jutro, Lisa :)
Trochę się rozczarowałam, ale wiadomość od niej też mnie cieszyła. Odpisałam, krótko i wsadziłam komórkę na jej poprzednie miejsce.
Dobranoc.
Gdy dźwięk znowu się pojawił niechętnie wyciągnęłam telefon. Byłam pewna, że Lisa odpisała na moją wiadomość. Ale wiadomość tym razem była od kogoś innego. Jakby czytał mi w myślach. Na mojej twarzy od razu pojawił się mega wielki uśmiech.
Justin: Hej, mała. Mam nadzieję, że jeszcze nie śpisz, albo że Cię nie obudziłem. Szkoda, że nie mogliśmy się dzisiaj spotkać, bo cały czas o Tobie myślałem.
Aaaaaaaa! I co ja mam mu odpisać? Że on niby o mnie myślał? To zupełnie tak jak ja. Teraz to już na pewno nie będę mogła zasnąć. Po chwili namysłu postanawiam mu odpisać.
Ja też żałuje, ale widzimy się przecież jutro :) Powinieneś już spać. Dobranoc.
Wpatrywałam się w telefon i z niecierpliwością czekałam na odpowiedź. Nie musiałam czekać długo.
Justin: To Ty powinnaś już spać :) Wiem, i nie mogę się doczekać. Będę po Ciebie jutro przed 08:00. A teraz dobranoc :)
Nie chciałam przestawać z nim pisać. Jeśli by mógł, to nawet teraz mogłabym z nim usiąść i rozmawiać do rana. Ale rzeczywiście jest już na prawdę późno i powinnam iść spać.

________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Po prostu: CZYTASZ = KOMENTUJESZ. 
<3

13 komentarzy:

  1. czekam na następny jeeeezu świetny i chce byc dalej informowana na tt / @_polishbelieber

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. dziękuje za miłe słowa :)
      Będę informować :)

      Usuń
  2. Super !!!!!!! Kocham twojego bloga!!!!!! Daj szybko nn <3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że się podoba. Będę informowała na TT :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny ff : )
    Ogólnie lubię takie klimaty, może dzieję się to trochę szybko, ale nie jest przynajmniej nudno : )
    Zapraszam do siebie i liczę na kom: Jelena ff - http://onelife-jelenafanfiction.blogspot.com/
    @xlittlebizzlex

    OdpowiedzUsuń
  5. Może trochę za szybko, i ogólnie będzie za szybko się działo, ale właśnie nie chcę, żeby było nudno. Później wszystko będzie opisane dość szczegółowo. Ale cieszę się, że się podoba :)
    Na pewno zajrzę i pozostawię po sobie ślad <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem szczerze, Bibera nie lubię, ale miło się czytało to opowiadanie ;)
    https://she-is-peaple.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nieżle. Tak jak koleżanka nade mną też nie przepadam za ff z Bieberem, ogólnie z gwiazdami, ale umiem docenić talent. Polubiłam bohaterów, masz lekkie pióro nie zanudzasz opisami- za to plus. Minus- za niektóre błędy, są jednak drobne i nie chce mi się ich wypisywać. Radzę lepszą korektę.
    Ogólnie, pozytywne wrażenie.
    Trzymam kciuki i życzę weny na kilogramy.
    Mam nadzieje, że wpadniesz i się wyrazisz.
    przezstrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za opinię, wezmę do siebie i popracuje. Cieszę się, ze mimo to się podoba. :))

      Usuń
  8. świetny rozdział i bardzo fajnie się go czytało<3
    czekam na następny rozdział:)

    zapraszam do siebie http://diye-diyh.blogspot.no/

    OdpowiedzUsuń